5/31/2013

rok temu o tej porze...

...byłas już z nami całe 2 godziny i 10 minut. Rok temu o tej porze ważyłaś 3400g, byłaś bezbronna, delikatna, krucha, otoczona naszą troską i miłością. Ten dzień stał się naszym najważniejszym dniem. Już cały okrągły rok rozświetlasz nasze dni. Bez Ciebie nie ma nas. Nasza mała duża księżniczko! Rośnij nam zdrowa!



5/28/2013

powrót

wrócilismy. po przebojach, ale jestesmy. blog w koncu ozyje, a ja nawet nie mówie jakie mam zaleglosci ;/

ps. leje, serio LEJE i 10 stopni. extra

5/22/2013

My + ona + samolot

W swoim króciutkim życiu, Claudia zdążyła już przeżyć 2 loty samolotem. W 4 miesiącu życia nie było łatwo. Dziecko nie siedzi. Trudno było ją czymś zająć, a na dodatek akurat była przeziębiona. Wspominamy te loty raczej bez sentymentu.

W piątek będzie inaczej, a przynajmniej ja tak myślę. Claudia będzie miała roczek, siedzi, prawie chodzi. Nie oszukujmy się, co 4 miesiące to nie rok. Mamy nadzieję, że będzie lżej, że się uda ją zająć, że nie będzie zbytbnio płakać.

W zanadrzu bierzemy zabawki i książeczki, ale to nie jest dla niej żadne zajęcie :/. Jedyne czym mogę ją zająć to biszkopciki, paluszki hehe :D. Taki mały głodomor z niej :)

Póki co wie co to samolot. Nad naszym domem w godzinach szczytu przelatuje samolot średnio co 10-15 minut. Czasem częściej. Claudia spogląda wtedy w niebo i rozumie słowo SAMOLOT. Mam nadzieję, że na lotnisku jak zobaczy samoloty równie pozytywnie na nie zareaguje :).

Nie chwaliłam się wcześniej, ale mamy nowy wózek. Maclaren Quest. Pożyczę sobie zdjęcie producenta :)

Mamy go od miesiąca i póki co sprawdza się wyśmienicie. Zaliczyliśmy wizytę w ZOO i niezliczone zakupy. No ale to nie notka o wózku. Powstanie taka po powrocie - wtedy wszystkie testy będą wykonane :)

Co jest moim zdaniem ważne podróżując smaolotem z małym niechodzącym samodzielnie dzieckiem? Zapewnić poczucie bezpieczeństwa w nowej i głośnej sytuacji.
Zabrać zabawki którymi dziecko się zajmie.
Zabrać wszelkie jedzenie, picie i inne produkty pielęgnacyjne i konsumpcyjne.
Postarać się wybrać loty które nie kolidują z drzemkami (chyba, że dziecku bez znaczenia gdzie i w jaki sposób będzie spać).
Prawo pierwszeństwa wejścia na pokłąd lub wybranie sobie wcześniej siedzeń w samolocie jest moim zdaniem również bardzo ważną kwestią. Z doświadczenia wiem, że najlepiej usiąść albo na samym przodzie, albo na końcu. Wiąże się to z niemiłymi zapachami z toalety, ale mamy dodatkową przestrzeń dla dziecka do zabaw i blisko do bieżącej wody.
Dodatkowe ubranka, kocyk na pewno się przydadzą. 
Zostawić sobie w zanadrzu dodatkową godzinę czasu na karmienie, przewijanie, przebieranie.

My lecimy linią Wizzair i prawo wejścia na pokład ma każdy automatycznie, kto leci z dzieckiem. Linie Ryanair takiego przywileju niestety nie dają.

Zobaczymy jak nam to wyjdzie. Póki co klecę listę co mamy zapakować i wybieram się na ostatnie zakupy przed wylotem.

pozdrawiam
j

5/21/2013

Update

Mama była. Z wizytą. I pomocą. Ogród ogarnięty. Cisza na blogu. My lecimy do Polski w piątek rano. Wszyscy. Na długi weselny weekend. Trzeba robić listę 'cozapakować'. 
A tymczasem:


5/16/2013

Trot na pierwsze urodziny - pomysły

Urodziny Claudii zbliżają się wielkimi krokami. Mam za 2 tygodnie będzia miała swój pierwszy wielki dzień - pierwsze urodziny. Za 3 tygodnie natomiast urodziny ma ślubny - takim to sposobem w dniu urodzin ślubnego robimy podwójne urodziny. 
Przygotowania do imprezy ruszyły. Oglądam tonę zdjęć z pomysłami na pierwsze urodziny, a co najważniejsze TORT.

Na forum internetowym na którym się udzielam od kiedy pamiętam dziewczyny robią cuda swoim dzieciom - torty angielskie, lukrowe, z figurkami, napisami, cudami wiankami. No cóż, weszły mi na ambicję i również chciałabym taki wykonać (pomijając już kwestię, że wyglądają przepięknie).

Chciałam się z Wami podzieliś moimi inspiracjami znalezionymi w internecie. Aha, żeby nie było - sama z motyką na słońce się nie porywam - pomoże mi w tym doświadczona i utalentowana kulinarnie Kasia.





Poniżej mój faworyt (jednak piętrowego nie zrobię gdyż ślubny będzie miał swój torcik również)





Palce lizać!

5/15/2013

Naturalna pielęgnacja - tonik z kozieradki

Słyszeliście o kozieradce? Ja pojęcia nie miałam o istnieniu tego cuda (jeszcze się okaże, czy rzeczywiście cudo) do momentu, aż nie przeczytałam notki na blogu Aliny KLIK.
Nie chcę duplikować jej posta bo jest tam opisane wszystko co powinnyśmy o kozieradce wiedzieć i z czym się ją je ;)

Ja ze swojej strony dodam, że mam cerę mieszaną co się równa z niespodziankami na czole, brodzie i okolicy rzuchwy oraz rozszerzone pory i trochę zaskórników - nic fajnego :(
Poza tym potrądzikowe zmiany i przebarwienia... Cera sama krzyczała RATUNKU!
Postanowiłam wypróbować bo potrzebujemy tylko jednego składniku który jest tani jak barszcz (a pachnie jak rosół :) ) i w zasadzie ryzykuję kolejnym wysypem niespodzianek i kolejnego zapchania cery, ale cała masa pozytywnych opinii na temat kozieradki nie dopuszcza do mojej głowy tak złego scenariusza, a wręcz przeciwnie...

Ja tutaj chciałam tylko pokazać, że tonik wykonałam i będę sprawdzać czy rzeczywiście moc kozieradki jest magiczna :)


2 łyżki stołowe nasion zalałam wrzątkiem, odczekałam aż wywar ostygnie. Piszę wywar nawet o tym nie myśląc, ale rzeczywiście zalane nasiona kozieradki wyglądają i pachną jak domowy rosół :)


 Przelałam przez sitko do pustej buteleczki po płynie micelarnym i będę stosować rano i wieczorem.

Macie jakieś doświadczenia z kozieradką? Ja uwielbiam takie domowe i tanie rozwiązania i mam nadzieję, że się z kozieradką zaprzyjaźnimy ;)

pozdrawiam 
j

5/12/2013

They're Real!

Jakiś czas temu, w brytyjskim magazynie ELLE jako dodatek mogliśmy znaleźć miniaturkę maskary ze stajni Benefit - They're Real!


4g produktu o powalających (wg testujących tę maskarę) rezultatach, a jakie są moje wrażenia? Oczekiwania były ogromne jak zobaczyłam te procenty.

94% testujących zauważyło 'dramatyczną' długość i objętość, tyle samo % uniesienie rzęs, 90% podkręcenie od nasady aż po końce, a 100% testujących długowieczność maskary na rzęsach


Pierwsze co się rzuca w oczy to wielka 'szczota'.
Póki co uzywam Cover Girl Lash Blast (swoją drogą jest wyśmienita), gdzie szczoteczka jest długa i chudziutka. Tu dla równowagi zupełne przeciwieństwo. 

Szczoteczka silikonowa, giętka. Na początku sprawiała mi problemy swoją wielkością. Później jakoś się zakolegowałyśmy. Od razu zauważyłam, że nabiera za dużo tuszu co sprawia, że robią się grudki które musiałam wyczesywać kilkakrotnie aż w końcu sięgałam po grzebyk do rozczesywnia rzęs z Inglota (a może to ja nie umiem się malować?)



Wydłużenie - tak.
Zagęszczenie - i tak i nie.
Podkręcenie - NIE NIE NIE
Trwałość - bardzo dobra


Ja niestety nie mogę się pochwalić pięknymi długimi rzęsami. O podkręceniu mogę marzyć (dzięki Bogu ktoś wymyślił zalotki).
Ładne wydłużenie - nie mam co się przyczepiać. Po prostu widać różnicę (przepraszam, że nie ma fotki przed). Zagęszczenia jako takiego maxymalnego nie zauważyłam, a podkręcenia zalotką po paru godzinach już nie utrzymuje.

Trochę skleja rzęsy - za dużo tuszu jest na szczoteczce i za Chiny nie mogłam inaczej nabrać produktu. 
Poza tym jest dość ciężka do zmycia (to chyba dlatego te 100% dane). Micelem ciężko, a później Vichy Normaderm do mycia twarzy i jakoś poszło, ale co by to było jakby była wodoodporna???
Pełnowymiarowe opakowanie to koszt £19.50. 
Moja Lash Blast to £3 - £4 a efekt bardzo podobny. Szału nie ma. Pełnowymiarowego opakowania nie kupię, ale fajnie mieć takie maleństwo na podróże (a te zbliżają się ogromnymi krokami).

pozdrawiam
j

5/07/2013

London Zoo (dużo zdjęć)

London ZOO - extra londyńska atrakcja z wygórowaną ceną (£21.00 dorośli i za darmo dzieci do lat 3).
Spodziewałam się, że Claudia będzie bardziej zainteresowana dziećmi wkoło biegającymi, a nie zwierzętami i tak częściowo się stało. Mimo to wypad uznalismy za bardzo udany z tego względu, że bilety kupiliśmy w internecie i na miejsce przyjechaliśmy w okolicach 11. Te dwie rzeczy są niezwykle ważne zwiedzając w Londynie cokolwiek, aby mieć bilety kupione wcześniej (jeżeli to możliwe) i być najwcześniej jak się da. My na miejscu spotkaliśmy ogromną kolejkę na parking (zaparkowaliśmy ulicę dalej i nic nie zapłaciliśmy na dodatek - mężu zadowolony), a kolejka do kasy biletowej liczyła dobre 150-200m !!!! Ludzie stali w słońcu z malutkimi dziećmi w ogromniastej kolejce - ja bym nawet się nie zastanawiała i wróciła innym razem.
Reszta na zdjęciach :)










 
 




Zdjęć niby dużo, ale nie uchwyciłam nawet połowy wszystkiego co jest w ZOO. 

pozdrawiam
j

5/06/2013

Angielska majówka

U nas akurat pogoda dopisuje. Nie ma nic na blogu bo u nas majówka kończy się dzsiaj. Nie jest to taka majówka jak w Polsce (w sensie ilości wolnych dni bo to tylko sb-pon), ale za to mamy 100 razy lepszą pogodę. Dziś mamy wycieczkę do ZOO także zapewne dziś wieczorem lub jutro relacja ze sporą ilością zdjęć :)

21 stopni i słoneczko!

pozdrawiam!

5/03/2013

STOP UVA i UVB czyli recenzja przeciwsoneczna Korres dla dzieci

Słońca za oknami coraz więcej. Ja, jak tylko zaczęło słonko wychodzić na dobre, wyjęłam z szafki fluid/krem przeciwsłoneczny Korres dla dzieci, aby chronić tę małą twarzyczkę, a im cieplej to i resztę ciała Claudii.


Emulsja Korres posiada wysoki filtr 50. Pojemność to 150ml i tak się zastanawiam, czy zdążę do sierpnia to wykorzystać, tym bardziej,  że Londyn do najbardziej słonecznych miast nie należy... Sama buteleczka jest bardzo wygodna w użyciu. Spray jest bardzo poręczny i wydaje tyle produktu ile potrzebujemy.


Emulsja jest wzbogacona o masełko shea - naturalny filtr słoneczny oraz nawilżacz. W składzie mamy również aloes który również chroni przed szkodliwym promieniowaniem. Skład dopełnia wyciąg z nagietka i rumianku które od dawien dawna wiadomo, łagodzą podrażnienia i oparzenia.
Sam skład emulsji jest baaardzo naturalny - duży plus. Niestety minusem takiego składu jest jego krótka przydatność - sierpień tego roku. 

Emulsja jest kolorze brudnej bieli (zdjęcie poniżej po 1 'psiknięciu'). Nie jest lejąca jak mają to do siebie produkty La Roche Posay np. Jest w sam raz zwarta, ładnie pachnie (latem ;) ).


Tutaj ręka po lekkim roztarciu. 


Jeszcze kilka maźnięć i produkt został w całości wchłonięty.


W rzeczywistości wchłania się baardzo szybko. Moja Claudia nie lubi wszelkich mazideł, a najbarrdziej właśnie na twarzy (samo jej wycieranie po jedzeniu to dla niej koszmar) dlatego też szybkie wchłanianie jest tu mile widziane - nic nie wpadnie w jej rączki.
Jak się sprawdza? Ciężko mi stwierdzić, ale po niecałych 2 miesiącach użytkowania, buźka Claudii nie była ani razu zaczerwieniona od słońca. Podejrzewam, że prawdziwe testy jeszcze przede mną, ale jestem tym produktem póki co oczarowana. Przede wszystkim za skład oraz pompkę w spray'u.

Poza tym jak go nie kochać jak został zakupiony za takie śmieszne pieniądze?


Skład dla ciekawskich:
Aqua/Water/Eau, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Octocrylene, Diethylamino Hydroxybenzoyl Hexyl Benzoate, Ethylhexyl Salicylate, Potassium Cetyl Phosphate, Ethylhexyl Cocoate, Caprylic/Capric Triglyceride, Titanium Dioxide, Caprylyl Glycol, Alcohol Denat., Bis-Ethylhexyloxyphenol Methoxyphenyl Triazine, Menthyl Lactate, Acrylates/C12-22 Alkyl Methacrylate Copolymer, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Alumina, Aluminum Stearate, Ascorbyl Palmitate, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Calendula Officinalis Flower Extract, Cellulose Gum, Chamomilla Recutita (Matricaria) Flower Extract, Chitosan Succinamide, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Distarch Phosphate, Glycerin, Glyceryl Caprylate, Glycine Soja (Soybean) Oil, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Hydroxyethyl Acrylate/Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Lecithin, Microcrystalline Cellulose, Olea Europaea (Olive) Oil Unsaponifiables, Parfum (Fragrance), Pentylene Glycol, Phenoxyethanol, Phenylpropanol, Polyhydroxystearic Acid, Sodium Acetate, Sodium Citrate, Sodium Gluceptate, Sodium Stearoyl Glutamate, Sodium Succinate, Tocopherol, Xanthan Gum, Yogurt, Yogurt Powder.

Pozdrawiam
j

5/01/2013

Toaletka


Obiecana. Wymarzona. Wyśniona. Wyczekana. Jest mój Ludwik XVI (tak, mam świra i nazwałam swoją toaletkę). 


Ludwik XVI, a bo wygląda jak właśnie z tego okresu. Moja mała francuzeczka! Raczej francuzik hi hi :)
Całość drewniana. Taborecik pokryty skórą. Przy skręcaniu mogłabym się przyczepić co do jej wykonania i sposobu w jaki sposób są przykręcone wkręty (oj ktoś się nie postarał), ale oddam toaletkę w ręce męża i zrobi tak, aby była stabilniejsza. 
Claudia oczywiście musiała być na zdjęciach. Ile razy ją przeganiałam to zaraz na czworaka musiała być w kadrze i wszystko sprawdzić :). 
Wkręty po bokach lustra są do jego regulacji, tzn możemy ustawić lustro pod jakim tylko chcemy kątem.
Te rzeźbienia, i nóżki ahhh budzę się rano i z ogroooomną przyjemnością wykonuję makijaż.


W środku szufladki są wyłożone ciemnym śliwkowym materiałem. Zdjęcia robiłam jeszcze przed wsadzeniem wszystkich kosmetyków, ale podejrzewam, że i taki post również powstanie jak tylko się zorganizuję na 'stanowisku pracy malarza' ;)


Rzut okiem na pufkę.


Zaraz po skręcaniu w dobrym bojowym nastroju ruszyłam na trening. Jeszcze tylko opalona skóra mi do szczęścia potrzebna :)


Pozdrawiam
j

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...