11/30/2012

Turlamy się

Plcecy - brzuch - plecy - brzuch.
Zastanawiam się, czy nie kupić małej do łóżeczka większej osłonki na szczebelki. Większej tzn dłuższej niż na głowę i około 30cm po bokach. Mała wyprawia cuda nie widy w łóżeczku, a moja wyobraźnia uruchamia takie widoki jak skręcona noga poprzez utknięcie w szczebelku....


Poza tym w końcu idą zęby. Nie jest ciekawie, ale skoro małej posmarowanie żelem dziąsełek (Dentinox N) pomaga to stwierdzam, że to jednak idą zęby. W sam raz na mikołajki :))


Pozdrawiamy z zębolandii ;)

11/26/2012

Wspomnienie porodu

40tc 6d.
Bardzo ciepły majowy dzień. Mama jest już u mnie przez półtora tygodnia a naszej małej małpce ani się śni wychodzić na świat. Ja już mam dość. Opuchnięcia, zaliczanie toalety 236778 razy dziennie, ciężkości a najgorsze w tym wszystkim to oczekiwanie. W ciągu dnia czułam jakby lekkie pobolewanie jak na okres, ale nie wróżyłam niczego dobrego.

Mąż wrócił z pracy koło 18. Zasiedliśmy w trójkę przy stole, zjedliśmy obiad i dumaliśmy KIEDY?
Zmęczona już o 21.00 skierowałam się do łóżka. Popatrzyłam na spakowaną torbę do szpitala, na łóżeczko Claudii, włączyłam laptopa żeby obejrzeć jakiś film. Mąż położył się obok, objął mnie i brzuszek i powiedział 'tylko nie dziś, jestem bardzo zmęczony'.
21.15 - 5 minut po słowach męża, czuję większy ból. Niby jak na okres, ale inaczej. Nie mówię nic mężowi tylko patrzę na zegarek i czekam kolejnych skurczy.
21.30 - kolejny kurcz.
21.45 - kolejny.
21.50 - ten już mocny.

Mówię 'Kochanie, to dziś!'. Mąż jakby nie dowierzał w to co powiedziałam, ale w tym samym momencie zgięłam się wpół z bólu. Szybko krzyknęłam mamie, aby się ubierała. Zadzwoniłam do szpitala, że jedziemy.
 Na miejscu byliśmy kolo północy. Mąż spokojny, a mama wydaje się być bardzo podekscytowana całą sytuacją.
00.45 - położne wpuszczają mnie do pokoju gdzie na świat przyjdzie Claudia. Piękne zmieniające kolor swiatła, ogromna wanna, ogromna piłka i inne bajery, aby poród przebiegł w miłej i relaksacyjnej atmosferze. Bóle zaczynają być bardzo dokuczliwe. Przy każdym skurczu mama masuje mi krzyż - pomaga. Kładziemy sie na lóżko by sprawdzić rozwarcie - 3cm. Myślę sobie - cholera, jeszcze długa droga przede mną w postaci 7cm. Mąż zdecydował się na drzemkę w fotelu a ja z mamą walczymy ze skurczami. 

3.00 w nocy - skurcze nabrały na sile tak, że już nie wiem jaką mam przyjąć pozycję. Położne decydują, że napełnią dla mnie wannę. Od samego początku byłam nastawiona na poród w wodzie. Woda daje spore ukojenie i  nadaje lekkości ciału - bardzo polecam ten sposób. Po pół godzinie moczenia się proszę o gaz. W tym momencie mama i mąż zaczęli się robić bladzi - widzą, że ból jest ogromny, a mama dołącza do tego łzy - widzę, że boli ją to, że jej dziecko cierpi, a ona nie może mi pomóc. 

4.00 - Położne mówią, że kolejne sprawdzenie rozwarcia za ponad godzinę. Czuję, że nie wytrzymam tyle. Drę się w rurkę od gazu rozweselającego, aby przygłuszyć ból. Skurcze są co 1-3 min. Popijam wodę przez słomkę i tulę się w ramiona męża. 

5.30 sprawdzamy rozwarcie - 7 cm. Coraz bliżej. Wracamy do wanny. Zaczyna sie hardcore. Ból niewiadomo jak nabiera na sile - czy może jeszcze bardziej boleć? Proszę o znieczulenie w kregosłup. Położne dopingują, że bez znieczulenia dam radę. To samo mój mąż. No dobra - spróbujemy. Czuję parcie. Wody dalej nie odeszły i nikt nie chce mi ich przebić. 

6.30 - Zaczyna sie akcja. W wannie przy 3 lub 4 partym odeszły wody - zielone. Musiałam szybko wyjść ’na ląd’ gdyż jak wiadomo zielone/czarne wody oznaczają, że dziecko oddało smułkę w brzuszku i jest ryzyko, że się zachłyśnie własnymi odchodami. Tętno małej było monitorowane co 20min. także wiemy, że w brzuszku ma sie dobrze. Kładę się na łóżko. Mąż przy mnie dopinguje i dodaje sił mówiąc jaka jestem dzielna i że bardzo mnie kocha. Skurcze parte są silniejsze ode mnie. Prę, mimo że położne mówią STOP!!  Domyśliłam się, że chodzi o to by nie popękać. 5 skurczy partych i główka na zewnątrz. Jestem w amoku i nie wiem co sie dzieje. W zasadzie jestem tylko ja i skurcze. Kolejny party i o 6.51 Claudia jest na zewnątrz. Od razu zapłakała moja kruszynka. Mąż mnie tuli i całuje cały we lzach. Ja jestem w szoku i płaczę razem z nim. Położne gratulują. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Czekamy, aż krew z pępowiny przetransportuje się do ciałka Claudii. Mąż przecina pępowinę, a Claudia ostatecznie uspokaja sie przy cycy. Zostaliśmy sami w pokoju we 4.

Wracają położne decydować czy mnie szyć czy nie. Zasadniczo nie było potrzeby, ale jak to one określiły - ze względów estetycznych szyją. Kolejny ból, ale teraz to już zniosę wszystko. Patrzę na Claudię i mówię sobie - dla Ciebie zniosę wszystko skarbie!



11/22/2012

W oczekiwaniu na zęba

Czekam i czekam, a on nie wychodzi. Mała jest marudą od ponad miesiąca. Od paru ładnych dni ślina cieknie jak u Buldoga. Łapki w buzi, tetra w buzi, wszystko w buzi. Gdzie ten ząb? Wiem, że mogę tak czekać i pare i parenaście ładnych tygodni... oby nie bo jeszcze trochę i padnę ze zmęczenia. Już nie wspomnę ile h śpię na dobę. 

Oby ząb się nie namyślił wychodzić w czasie naszej podróży do Polski bo chyba zwariujemy w samochodzie!

11/21/2012

Ludzka życzliwość + zimowa kurteczka

Czytając blogi mam głównie mieszkających w Polsce, po trosze cieszę się, że nie ma mnie tam z Claudią pod jednym względem - nie mam dziwnych uwag od osób trzecich odnośnie ubioru małej, wyglądu, nikt obcy jej nie dotyka bez uprzedniego zapytania się mnie o zgodę, nie mam złośliwych komentarzy, że powinno się robić tak a nie tak. W Polsce szczególnie osoby starsze mają dziwną tendencję do komentowania cudzych dzieci. A to, że nie ubrane za ciepło, że się przeziębi i jaka to matka wyrodna wychodząc tak z dzieckiem na podwórko. A dlaczego na podwórku skoro ma katarek? A dlaczego ma taką cienką czapeczkę, a, że kiedyś to się tak nie robiło, a to, a tamto. Strach wychodzić z domu bo niewiadomo kto znowu naskoczy z równie serdeczną uwagą...

W UK zauważyłam (no może to tylko domena londyńczyków), że ludzie to nawet rzadko zauważają w ogóle niemowlę w wózku. Jak już, to głównie się uśmiechają. Odkąd mała jest na świecie, może ze 3 osoby zaczepiły mnie/ją i porozmawiały, ale broń Boże nie było żadnego głaskania/dotykania. To nie jest tak, że izoluję dziecko od ludzi, ale wybaczcie - ja nie chciałabym być dotykana przez nieznaną mi osobę, a co dopiero moje dziecko! Lubię gdy obca osoba chociaż sie spyta, czy może dotknąć/pogłaskać. Małe dziecko trzeba traktować jak człowieka dorosłego. Dziwnie trochę by było gdyby ktoś nagle zaczął nas łapać za pucki co? :)) 

Zmieniając temat. Moje uzależnienie od TK Maxx'a jest przeogromne! Dużo rzeczy w moim domu jest właśnie z tego sklepu. Uwielbiam w nim szperać i łapać okazję. Tak na prawdę to moje drugie imię to OKAZJA hehe. Wczoraj na spacerze z Claudią wstąpiłyśmy 'na momencik' wychodząc z dwoma zdobyczami :).

Uwielbiam akcenty dekoratorskie. Niedługo Claudia będzie miała swój pokój i powoli zbieram akcesoria. Oto drewniana litera C.
 Na pewno znajdzie swoje miejsce.

Do tego ciepła 'na misiu' kurteczka. Urzekł mnie ten wzór i kokardki.


To tyle. Pozdrawiam :)

11/17/2012

48h w podróży z dzieckiem

Na Święta Bożego Narodzenia i Sylwester wybieramy się autem do Polski. To juz nie pierwszy raz kiedy czeka nas długa podróż przez Francję, Holandię, Belgię, Niemcy i Polskę. W tym roku również podróż jest dłuższa bo jedziemy do mnie - do Białegostoku. Lecz będzie to pierwszy raz, jak będziemy jechać z córeczką taki kawał drogi.

W dniu wyjazdu mała będzie miała 6 i pół miesiąca - takie dziecko już dużo nie śpi w dzień. Dobra wiadomość jest taka, że mała uwielbia samochód lecz nie za dużo. A czemu 48h? A bo trasa Londyn - Białystok nie nalezy do krótkich i będziemy mieli nocleg gdzieś w połowie drogi, czyli okolice Berlina.

No i tu pytanie? Jak to będzie? Jak zająć małą? Przecież musimy do tego dodać kilka dłuższych przerw  aby mała nie siedziała non stop w skulonej pozycji w foteliku. Coś czuję, że to będzie podróż dłuższa niż 48h...

Oczywiście na tył samochodu lądują najpotrzebniejsze rzeczy - tetry, ciuchy na zmiane, kocyki, pampersy, chusteczki, zabawki. W głowie obmyslam szczegółowy plan działania i szukam dobrych postojów na trasie, aby w razie czego można było wyjść i usiąść w ciepłym miejscu i rozprostować nogi/plecy. 

Z jednej strony nie mogę się doczekać wyjazdu, a z drugiej ogarnia mnie przerażenie, że jednak mała nie poradzi sobie z takim obciążeniem. 

Mieliscie takie podróże? Co sprawiało największą frajdę tak małemu dziecku w samochodzie?

11/14/2012

Portsmouth - outlets

Wczoraj wraz z koleżanką wybrałyśmy się do nadmorskiej miejscowowści Portsmouth (mniej więcej 1,5h autem na południe od Londynu) zaliczyć trochę sklepów outletowych. Shopping centre nazywa się Gunwharf Quays, a znajdują się tam outlety między inymi takich firm jak:

-GAP
-NEXT
-RALPH LAUREN
-BODY SHOP
-SUPERDRY
-TED BAKER
-NIKE

i wiele wiele innych. Baaaaardzo chciałam kupić mężowi prezent na święta - nie udało się. Sklep był ale produktu już nie - taki urok outletów. No nic - kupię w cenie regularnej (pokażę w terminie świąt o co chodzi :) ).

Kupiłam za to w GAPie kilka rzeczy dla małej na polską zimę (w końcu w przeciągu tych 3 tygodni które planujemy być w Polsce mogą nas złapać siarczyste mrozy), a także na sezon wiosenno - letni :)). Takich wyprzedaży nie widziałam od dawna.
Na początek cieplutkie od środka wykładane polarkiem spodnie jeansowe. Całe £7.99.



Do tego 3x bodziaki z długim rękawem -tego nigdy za wiele. Świetne kolory i wzory - w sam raz na kończącą się zimę w przyszłym roku :)).




I do tego ich śmieszna cena!



Uwielbiam zakupy w Portsmouth. Za każdym razem jak tam jestem widzę, nowootwarty sklep. Wczoraj był to Links of London - czyli moja ukochana bransoletka którą otrzymałam od męża na urodziny 2 lata temu :).
Uwielbiam obniżki i okazje cenowe - najczęściej zakupy wykonuję w Internecie gdyż zawsze upoluję coś tańszego. A Wy macie jakieś swoje ukochane sklepy?

11/11/2012

4 kołowiec malucha.

Tyle teraz tych wózków wózeczków na rynku, że niewiadomo na co się patrzeć? Na co zwracać uwagę? Ja 3 lata temu jako laik nie myślący o dziecku patrzyłam na wózki w kategoriach ładny/brzydki :).
Do czasu.
Podjęłam się pracy w sklepie dziecięcym Mamas and Papas - LINK.
W ciągu 2 tygodniowego szkolenia musiałam nauczyć się wszystkiego. Wózków, mebli, fotelików samochodowych, krzesełek do karmienia, akcesoriów, ubranek - nazwy, kolory i obsługa. Było ciężko przez pierwszy miesiąc...
Do rzeczy. 

Przyszedł czas, kiedy to i ja stanęłam przed wyborem wózka dla naszej córeczki. Z pokaźnym doświadczeniem wybór wózka nie był dla mnie ciężki. Po miesiącach pracy wiedziałam co będzie dla mnie najważniejsze jeżeli chodzi o funkcjonalność wózka. Każdy ma swoje kryteria w wyborze 4 kołowca dla dzidziusia. Moimi najwazniejszymi były:

- waga - to ja najczęściej będę używała wózka, wnosiła/znosiła po schodach, wsadzała do bagażnika, chodziła na spacery
- skrętne przednie koła - wygoda, zawsze jest zatrzask by je zablokować aby się nie kręciły
- amortyzacja - nie oszukujmy się, zawsze maluch będzie miał wstrząsy w wózku. Ważne jest to aby wózek nie był 'twardy'
- koszyk - głęboki, pojemny. Nie przepadam za obwieszaniem wózka siatkami.
- gondola/spacerówka/fotelik samochodowy - czyli 3w1. To jest dla mnie b. ważne gdyż często podróżujemy i nie zawsze jest miejsce aby brać cały wózek. Bierzemy adaptery do fotelika i stelaż i jesteśmy gotowi :)
- jakość materiałów - tu muszę zaufać producentowi i własnej intuicji. Z reguły możemy pomacać produkt i wiemy, że jest solidny, ale czasami niestety tak nie jest...
- budka/daszek - dosyć spory aby dziecko uchronić przed czynnikami atmosferycznymi
- możliwość przekładania wózka - tzn. dziecko jest odwrócone do mnie lub 'do świata'
- fajne kolory :)
- niewysoka cena

Ja akurat miałam 40% zniżkę w sklepie w którym pracowałam także za bardzo cena mnie nie ograniczała.

To są tylko i wyłącznie moje kryteria. Może komuś się przydadzą i zwrócą uwagę na to, o czym wspomniałam. 
A to wózek który wybraliśmy.

11/10/2012

Rejestracja dziecka w UK, paszport brytyjski oraz Child Benefit

Zaraz po urodzeniu naszej pociechy chcemy załatwić również szereg spraw z rejestracją dziecka. W UK mamy na to 42 dni (6 tyg.) licząc od dnia porodu. Możemy zrobić to my, lub też ojciec dziecka. W tym celu należy udać się do Local Register Office. Nie musimy brać ze sobą żadnych dokumentów (co za ulga). Potrzebne są jedynie informacje dotyczące miejsca i daty urodzenia dziecka, imię dziecka, miejsce i daty urodzenia rodziców, data ślubu jeżeli jesteśmy zaobrączkowani, nasz zawód oraz nazwisko panieńskie matki. Na miejscu urzędnik wszystko wprowadza i na miejscu otrzymujemy skrócony odpis. Za dodatkową opłatą w wysokości funtów 5 otrzymamy pełny akt urodzenia. Gorąco polecam aby zakupić przynajmniej 2 kopie tego dokumentu gdyż będzie nam później potrzebna przy wypełnianiu wszelkich aplikacji (między innymi o paszport czy to angielski czy polski lub o zasiłek Child Benefit).

Mając już dokument urodzenia możemy działać w kwestii paszportu. Bardzo mi zależało aby paszport córeczka otrzymała stosunkowo szybko. Jeżeli chciałam wyrobić jej paszport polski musiałam czekać na samą wizytę w konsulacie bagatela ponad miesiąc!!! Żarty!!!
Bez zastanowienia weszłam na stronę internetową KLIK, pobrałam formę do wypełnienia i 2 dni później już miałam ją w skrzynce razem z ulotką KLIK. Podkreślam, że oboje ja i mąż mamy obywatelstwo polskie.

WAŻNE - jeżeli nie masz przepracowanych minimum 5 pełnych lat w UK (licząc do dnia urodzenia dziecka) w tym samym miejscu pracy i nie posiadasz form P60 nie możesz się starać o paszport brytyjski. Jeżeli Twój mąż spełnia te kryteria to on powinien wypełniać formę w swoim imieniu. Jeżeli Ty nie spełniasz tych wymogów, a Twój partner spełnia, ale nie jesteście małżeństwem - niestety Wasze dziecko również nie otzryma paszportu brytyjskiego.

Powyższe kryteria spełniał mój mąż, zatem to on wypełniał formę i to jego dokumenty musiałby być załączone wraz z aplikacją. 
Dodatkowe dokumenty potrzebne to:

- Certificate of an Entry - akt urodzenia dziecka
- Paszporty obojga rodziców
- 2 zdjęcia dziecka na białym tle z tyłu podpisane przez osobę która posiada obywatelstwo brytyjskie i która Was zna spory okres czasu i może potwierdzić, że osoba widniejąca na zdjęciu to Wasze maleństwo. Musi być dokładnie tak jak na obrazku (John Smith - imię maleństwa, Anthony Person - podpis osoby potwierdzającej) i data.

- P60 osoby wypełniającej aplikację sprzed ostatnich 5 lat.
- opłata w wysokości £49 (może być czek lub postal order). Niestety nie możemy wyrobić paszportu w tydzień przy opłacie £96.
- Jeżeli jesteście małżeństwem to Wasz akt małżeństwa + jego przetłumaczenie u tłumacza przysięgłego.

Urząd paszportowy obiecuje odesłać gotowy paszport w ciągu 6 tygodni od otrzymania aplikacji. My czekaliśmy bite 6 tygodni ze względu iż staraliśmy się o paszport w okresie wakacyjnym. Paszport ważny jest przez 5 lat.
WAŻNE- warto spisać numer naszej aplikacji (prawy lub lewy górny róg). Upoważni nas to do śledzenia statusu aplikacji w internecie.

Ostatnia rzecz jaka przysługuje na Wyspach Brytyjskich każdemu nowo narodzonemu dziecku to Child Benefit. W szpitalu w którym urodzicie otrzymacie tę formę wraz z kopertą już zaadresowaną w folderze który nazywa się Bounty Pack (znajduje się tam sporo ulotek oraz próbek kosmetycznych dla dzidziusia).
Wystarczy formę wypełnić i dołączyć pełny odpis aktu urodzenia dziecka.
TU znajdziecie pełne informacje.
Otrzymacie stałą kwotę w wysokości £20.30 tygodniowo na pierwsze dziecko. Każde kolejne dziecko to £13.40 tygodniowo płacone na Wasze konto bankowe.

Powodzenia!




11/09/2012

Claudia

Jestem szczęściarą, że mam w rodzinie taką zdolniachę. Moja bratowa zajmuje się decoupage'em, odnawianiem starych mebli... ogólnie stwarzaniem cudnych rzeczy. Tu możecie podziwiać jej dzieła.
Jednym z tych dzieł były zamówione przeze mnie mięciutkie literki do nowego pokoju mojej córeczki.

 
Wcześniej podesłałam bratowej mój zamysł na kolorystykę pokoju Claudii. Z literkami wpasowała się idealnie! Jestem prze prze prze szczęśliwa z tego prezentu. Tym bardziej, że jest hand made!
W internecie jest sporo takich literek - głównie na drewnie. Ja chciałam inaczej i wyjątkowo.

Jak Wam się podoba?

11/07/2012

Spacer i Primark'owe zdobycze

Spacer z księżną mą często kieruję w strone mojego małego przydomowego centrum zakupowego :). I takim to sposobem pomyślałam, że przydałoby się coś cieplejszego pod kołderkę w te coraz zimniejsze noce. Z działu z piżamkowego wybrałam spodenki 3/4 w 'śniegowy' wzorek. 


W sezonie jesień/zima jestem zwolenniczką zestawu spodenki + bluzeczka tak więc w koszyku musiałam wybrać coś w miarę pasującego do spodenek.


Myślę, że będzie w sam raz :)
Nie mógł mnie ominąć dział z błyskotkami. Także 3 i ostatnia rzecz prezentuje się nastepująco.


Piękny wisior w burgundowym kolorze. To dopiero pierwsza moja rzecz w takim kolorze (aż wstyd się przyznać). Będzie się ładnie prezentować na mojej granatowej dzianinowej sukience. 

Spodenki - £5
Koszulka - £2.50
Wisior - £4


11/06/2012

Lirene vs Bioderma Sensibio

Od jakiegoś roku moim ulubieńcem od zmywania makijażu był płyn micelarny z Biodermy. Pięknie zmywał makijaż (nawet  ten wodoodporny), nie wysuszał skóry, nie robił podrażnień, nie zostawiał filmu.... no cud, miód. 

Niestety zdjęcie z innej strony www.

Jeden wielki minus - cena. Za 250ml w Polsce musiałam zapłacić w granicach 40-50zł. Drugi mały minus - praktycznie brak możliwości zdobycia tego płynu w UK.

Będąc w Polsce z okazji chrzcin naszej córeczki oczywiście nie mogło mnie zabraknąć w Rossmanie, Naturze etc. Natknęłam się na płyn micelarny od Lirene.


Przepraszam za jakość zdjęć robionych komórką.


Jestem zauroczona! Sam płyn kosztował mnie chyba 16zł (na przyszłość będę trzymać rachunki) także o wiele mniej niż Bioderma! Pięknie oczyszcza, nie podrażnia, a do tego ładnie pachnie! Może i gorzej radzi sobie z wodoodpornym makijażem, ale akurat bardzo rzadko taki stosuję więc dla mnie to nie jest minus. Generalnie gdybym miała wybierać to ponownie kupiłabym Lirene.
Muszę zaznaczyć, że nie przetestowałam tego płynu na mocnym makijażu. Jestem raczej zwolenniczką podkładu, kreski, tuszu i różu - that's it :)

Macie swój ulubiony płyn micelarny? A może macie inną technikę zmywania makijażu?
Pozdrawiam xxx

Liebster Blog

Zostałam nominowana, a zarazem zaproszona do zabawy na Liebster Blog przez http://9miesiecyzbrzuchem.blogspot.co.uk oraz http://mamokracja.blox.pl/. Bardzo dziękuję. Teraz jest moja kolej na odpowiedzenie na 11 pytań i wymyślenie własnych dla następnych 11 blogów :).
Zaczynam :)


9miesiecyzbrzuchem
1. Mała czarna czy dres?
I to i to. Jednak stawiając na częstotliwość noszenia powiedziałabym, że dres :)

2. Sylwester we dwoje czy impreza do białego rana?
We dwoje do białego rana :)

3. Gdzie spędziłabyś wakacje swoich marzeń?
Tak naprawdę to już je spędziłam na Kubie rok temu, ale kolejna na liście jest Tajlandia :)

4. Sporty zimowe czy letnie?
Zdecydowanie letnie! Jestem typem który uwielbia słońce, plażę, i pływanie.

5. Co byś wzięła ze sobą na bezludną wyspę?
Męża i dziecko :) Z resztą sobie poradzimy :)

6. Co wolisz - mieszkanie w bloku czy dom z ogrodem?
Dom z ogrodem.

7. Czego o Tobie nie wiemy?
Znam się lepiej na samochodach niż mój mąż :)

8. Pedantka czy bałaganiara? :)
Pedantka... te skarpety męża koło łóżka brrrrr

9. Kąpiel w wannie czy szybki prysznic?
Prysznic.

10. Ulubiony film?
Jestem kinomaniaczką i nie potrafiłabym wybrać. Kino akcji ogólnikowo.

11. Wino czy piwo?
Wino.

Mamokracja
1. Skowronek, czy sowa?
Sowa
2. Humanistka, czy umysł ścisły?
Humanistka
3. Czym dla Ciebie jest prowadzenie bloga?
Kontakt z innymi mamami oraz czerpanie inspiracji.
4. Skąd pomysł na nazwę?
Chcialam poznac mamy w Londynie 
5. Wymarzony zawód z dzieciństwa?
Piosenkarka
6. Ulubiony rodzaj muzyki?
Nie mam
7. Szpilki, czy trampki?
Trampki
8. Samotnik, czy dusza towarzystwa?
Dusza towarzystwa
9. 3 niezbędne rzeczy na bezludną wyspę?
Mąż, córka i miłość.
10. Zakupy w małym sklepiku, czy centrum handlowym?
Mały sklepik
11. Gdybyś mogła stworzyć 11 przykazanie dekalogu, co by to było?
Przestrzegaj wcześniejsze 10 przykazań.

Moje pytania:
1. Lubisz gotować?

2. Weekend aktywnie czy w domu?

3. Gdzie jedziesz lub chcesz jechać na następne wakacje?

4. Najbardziej szalona rzecz którą zrobiłaś w życiu?

5. Jaki jest główny powód prowadzenia bloga?

6. Błyszczyk czy pomadka?

7. Kosmetyczka czy zabiegi domowe?

8. Obcasy czy adidasy?

9. Masz zdolności artystyczne?

10. ulubiony zapach perfum?

11. Ulubiony blog?

Blogi które namawiam do zabawy:

A już po południu kolejny post - walka pomiędzy płynami micelarnymi.
Bioderma vs. Lirene!

11/04/2012

Jak zrzucić zbędne kg po ciąży?

Zmora wszystkich młodych mam - powrót do starej sylwetki sprzed ciąży. Albo chociaż zbliżyć się do tej wagi....
Ja mam takie szczęście, że po przytuciu bagatela 24kg wróciłam do swojej starej wagi a nwet o 1kg mniej po około 4 miesiącach. Jak to zrobiłam? No cóż, karmienie piersią sprawiło, że i dziecko 'wysysało' ze mnie co nie co, a także restrykcyjna dieta (mała miała ostre kolki, zmiany na skórze, duże ulewania). I wcale nie chcę tutaj nikogo zachęcać do karmienia piersią. To jest każdej przyszłej mamy indywidualna sprawa jak i nierzadko zmora pt. 'chcę a nie mogę'.
Ale to nie o laktacji miało być. Moja historia wyglądała następująco:

  • Jak już wspomniałam - dieta. 0 nabiału (skaza białkowa), 0 pszenicy i produktów glutenowych (podejrzenie o uczulenie na gluten), 0 słodyczy... generalnie przez pierwsze 3 miesiące żyłam na ryżu, marchewce, indyku, wodzie, chlebkach ryżowych, owsiance na mleku ryżowym. I wcale nie mówię, że to była dobra dieta (bo niby skąd miałam wziąc skladniki odzywcze dla mojej córeczki? Dlatego też faszerowałam się różnymi suplementami diety dla matek karmiących. Z perspektywy czasu uważam, że aż tak restrykcyjna dieta w ogóle nie była potrzebna.
  • Codzienne spacerki - czy to deszcz, czy to słońce - spacer jest zawsze i zawsze o tej samej porze. 1h to absolutne minimum.
  • Siłownia - przed ciążą i w jej trakcie bardzo intensywnie chodziłam na siłownię. Ruch od zawsze był częścią mojego życia. Wróciłam do swoich treningów (z mniejszą intensywnością oczywiście) jakieś 2-3 msc po porodzie. Ustaliłam z mężem grafiki hop. Od niedawna ćwiczę z Ewą Chodakowską która ma swój kanał na youtube - Ewa Chodakowska . Moje ciało polubiło tę formę wysiłku. Wcześniej byłam bardziej 'ciężarową' dziewczyną ;)
  • Zdrowe odżywianie - po 3 miesiącach katorgi, organizm zatęsknił do ulubionych owoców, warzyw oraz przypraw (nabiału do dziś nie tykam nad czym strasznie ubolewam bo uwielbiam sery i jogurty, ale ta skaza białkowa....). Plusem jest to, że trochę odzwyczaiłam się od podjadania niezdrowych rzeczy. Teraz, gdy jem już znacznie więcej sięgam po ukochane owoce i zdrowe przekąski. Ok, czasem dziubnę czekoladę czy jakiegoś czipsa ale sporadycznie.
Ameryki raczej nie odkryłam, ani nie jestem jakimś natchnieniem w walce z nadprogramowyni kg, ale udowadniam, że systematyczność i dążenie do celu przynosi efekty :).
A Wy jak walczyłyście z kg? Udało się Wam je zrzucić?

11/02/2012

Hypnose Star dla mamy

Kosmetykowym specem nie jestem. Wiedzę nabywam z blogów kosmetycznych których jest cała masa w sieci. Podczytując dziewczyny (polecam blogi polskich blogerek które czytam namiętnie nissiax83 oraz nieesia25). Tak też się stało z moim wczorajszym zakupem. Obok tej mascary chodziłam już dobry miesiąc. Wcześniej zamówiłam na ebay'u próbkę aby sprawdzić czy faktycznie zasługuje na miano Star. To była miłość od pierwszego wejrzenia! Blokowała mnie tylko jej cena. £21.00 w Bootsie skutecznie odsuwała zakup tego cuda. A mowa o Lancome Hypnose Star.

Co sprawiło, że zdecydowałam się na zakup? Fakt, że w tej samej cenie, w pięknym złotym pudełeczku mogłam dostać czarną kredkę oraz 30ml dwufazowego płynu tejże firmy. 


Nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności :). Dwufazowy płyn z pewnością przyda się na podróże (małe i duże), a kredek nigdy za wiele. Nie miałam jeszcze styczności z kolorówką tej firmy także zobaczymy czy kredka też będzie moją Star bo z mascarą już się dawno polubiłyśmy na zabój. Pięknie rozczesuje, wydłuża, nie skleja, nie kruszy, nie odbija , nie ma efektu pandy - cud, miód i orzeszki.
A jako, że u mnie nic nie może się zmarnować to złote pudełeczko znalazło swój domek w łazience :).

11/01/2012

Wierzysz w duchy?

Już od dłuższego czasu szukałam lampki dla mojej małej która będzie wystarczająco mocno świecić w nocy, abym mogła ją w razie potrzeby przewinąć jak i będzie również łądnym dodatkiem do pokoju. W końcu znalazłam to, czego szukałam, a nawet więcej!
Kotek? Duszek :). Jest produktem z Ikei i jest wykonana z gumy, a w środku posiada akumulatorek który daje na przemian piękną poświatę światła niebieskiego, turkusowego oraz zielonego. Poniżej zdjęcie wykonane późnym wieczorem.


Co mi się bardzo podoba to fakt, że lampka nie musi być podłączona non stop do kontaktu. Do zestawu jest dołączony zasilacz. Jeszcze nie przetestowałam jak długo lapmka może świecić niepodłączona do zasilacza, ale wczoraj jakieś 2h się świeciła i nie padła także wróżę jej długowieczność :). Koszt to £13.00.


Do wyboru był jeszcze mniejszy duszek
Jednak czerwień do mnie nie przemawia.
Jak Wam się podobają duszki? Mam tylko nadzieję, że maleństwo się nie przestraszy :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...